niedziela, 26 lutego 2012

#4

Wczoraj, tak jak planowałam, wzięłam się za oglądanie filmów. Zaczęłam od Zmierzchu, potem Księżyc w Nowiu i uświadomiłam sobie, jak bardzo nie lubię głównej bohaterki. Bella jest zwyczajną egoistką (pomijając jej miłość do Edwarda. Chociaż w sumie powiedzenie przy swoim ukochanym, do drugiego faceta "Kocham Cię" musi być krzywdzące.) Dzisiaj obejrzę trzecią część, którą na szczęście mam od razu na laptopie i nie muszę się męczyć z wchodzeniem na stronki. Jutro sobie obejrzę czwórkę i będę cierpliwe czekać do premiery kolejnej części.


Przekopuję internet w celu znalezienia dietetycznych dań. Już mnie to męczy, bo z ciekawych propozycji znalazłam jakieś cztery. W tym jutro robię jeden na obiad. Wszędzie w niskokalorycznych widzę makaron i kurczaka. No ale ile można? I nie ma co, muszę zacząć się ruszać, bo ostatni tydzień spędziłam przed komputerem. Tragedia.


Muszę też posprzątać ten cały rozpiernicz, który mam na łóżku. Wielkie pudło z przepisami też na nic się nie zdało, bo tam wszystko to jakieś takie tłuste jest. 


Do tego jeszcze muszę leczyć to upierdliwe cholerstwo na ustach, ledwo co wyleczyłam to dwa tygodnie temu znów wróciła. Denerwuje mnie, że zawsze 'coś' ze zdrowiem mam.


Naszło mnie.

1 komentarz:

  1. Tylko w słońcu, ale cii. Trzeba korzystać z życia, a co. :D

    OdpowiedzUsuń